W weekendowe wieczory, grupa pasjonatów spotyka się, by oddać się pasji ścigania po ulicach miasta. „Palenie gumy” i adrenalina z rywalizacji „z kreski” stanowią stały punkt tych nielegalnych wyścigów. W zlocie bierze udział około stu samochodów i nawet tysiąc uczestników. Pomimo ryzyka, na miejscu pojawiają się również policjanci, lecz organizatorzy sprytnie korzystają z internetowej aplikacji, by informować uczestników o zmieniającej się lokalizacji i unikać patrolu.
Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji od stycznia 2021 roku do sierpnia 2022 roku, operatorzy numerów alarmowych odebrali blisko 16 tysięcy zgłoszeń związanych z nielegalnymi wyścigami w Warszawie. Przyjrzałem się, jak funkcjonują te nielegalne spotkania, zaskoczyły mnie zarówno skala wydarzeń, jak i ograniczona aktywność policji.
Warsaw Night Racing, opisując się jako społeczność miłośników adrenaliny, regularnie informuje na mediach społecznościowych o swoich zlotach. Miejsce i godzina zbiórki są podawane w postach na profilu, zazwyczaj w okolicach godziny 20, na parkingach centrów handlowych.
Organizatorzy unikają podawania bezpośredniego adresu, a zamiast tego udostępniają współrzędne geograficzne, umożliwiając precyzyjne nawigowanie. W ten sposób każdy może stać się świadkiem nocnych wyścigów. Naszą uwagę przykuł parking w Jankach, blisko ul. Wspólnej.
Chociaż środowisko wydaje się hermetyczne, wystarczy zeskanować kod QR, by dołączyć do grupy odbiorców informacji o planowanych zlotach. W trakcie spotkania apel organizatorów o zachowanie porządku jest respektowany, a uczestnicy cieszą się rozmowami i fotografowaniem swoich pojazdów. Mimo obecności dwóch motocyklowych policjantów i radiowozu, atmosfera jest spokojna.
Po pewnym czasie, gdy uczestnicy oczekują na zaplanowane wyścigi, organizatorzy informują ich, że z powodu wzmożonej aktywności policji pierwszy etap zostanie przedłużony do 22:30. Następne informacje są przekazywane już wyłącznie za pomocą dedykowanej aplikacji, co utrudnia kontrolę ze strony służb.
